Moje książki





"Tajemnica Szybu Południowego"

Tajemnica Szybu Południowego dawnej kopalni Miechowice to bez wątpienia największa wojenna zagadka Bytomia. Obecnie trudno już ustalić, kto był pierwszym autorem relacji o jego wykorzystaniu do ukrycia cennych dla III Rzeszy depozytów. Opowieść o tajnej skrytce nazistów pojawiła się zaraz po zakończeniu II wojny światowej, jeszcze w 1945 roku. W prasie zagościła dopiero pod koniec lat 60. Od tego czasu sprawą zajmowało się nie tylko wielu badaczy i dziennikarzy, ale także Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce oraz IPN. Jedna z wersji wypadków zakładała bowiem, że jeńcy wojenni, którzy brali udział w ukryciu skrzyń w kopalnianych chodnikach, nigdy już nie wyszli na powierzchnię, ginąc od kul nadzorujących akcją esesmanów. Na temat domniemanego ładunku, jaki pod koniec wojny rzekomo ukryto w szybie, krąży wiele hipotez. Wymienia się w nich m.in. akta katowickiego gestapo, cenne dzieła sztuki, w tym nigdy nie odnalezione obrazy wywiezione z okupowanego przez nazistów Krakowa, a nawet sztaby złota.
Jak było naprawdę? Czy odpowiedź na powyższe pytania przyniosły przeprowadzone niedawno podziemne ekspedycje?

Wydawnictwo TECHNOL, Kraków 2012
ISBN: 978-83-60762-33-2
FORMAT: 145x205
OPRAWA: broszurowa
STRON: 190

      
         






"WERWOLF na Górnym Śląsku"


Opowieści o dywersyjno-sabotażowych operacjach niemieckiego podziemia na terenie Polski przez dekady sukcesywnie obrastały tajemnicą. Dziesiątki artykułów oraz liczne opracowania utrwaliły ostatecznie bardzo mroczny obraz tajnych akcji Werwolfu. Jednym z terenów, na którym miał on aktywnie działać, był Górny Śląsk...

Czy rzeczywiście tak było? A może prawdziwa historia opisująca tamte czasy i wydarzenia przez blisko siedemdziesiąt lat spoczywała zapomniana w zakurzonych archiwach i czekała na swojego odkrywcę?
Maciej Bartków postanowił wyjaśnić tę zagadkę. Efektem jego kilkuletniego śledztwa jest książka „Werwolf na Górnym Śląsku”. Publikacja ta to pod każdym względem praca pionierska i przełomowa. Autor oparł się wyłącznie na materiałach źródłowych. Szeroka kwerenda, którą przeprowadził m.in. w archiwach IPN, doprowadziła do odnalezienia setek nieznanych dotąd dokumentów. Informacje w nich zawarte są szokujące i sprawiają, że – jak autor zaznaczył we wstępie – „dotychczasową wiedzę na temat działalności Werwolfu na Górnym Śląsku możemy wyrzucić do kosza!”.
 
 
Wydawnictwo TECHNOL, Kraków 2014
ISBN: 978-83-60762-48-6
FORMAT: 175x240
OPRAWA: twarda, szyta
STRON: 704
 
 
 
 


"WERWOLF. Propaganda PRL"


"Agenci hitlerowscy działają", "Zbrodnicze ręce wzniecają pożary", "Wyrostki z Hitlerjugend spiskują" – to tylko przykładowe nagłówki artykułów, które w latach 1945–1948 ukazały się na łamach gazet wydawanych na Śląsku. W mediach niesuwerennego wówczas państwa polskiego już od pierwszych dni po ustaniu działań wojennych zaczęły się pojawiać kolejne sensacyjne publikacje opisujące coraz to nowe akty dywersji dokonywanej ponoć rękami niemieckich sabotażystów z Werwolfu i innych podziemnych organizacji rodem z Trzeciej Rzeszy. „Trybuna Robotnicza”, „Dziennik Zachodni” czy „Trybuna Dolnośląska” w przeciągu pierwszych trzech powojennych lat tematowi niemieckiego podziemia poświęciły ponad trzysta materiałów. Różny był ich styl, różny poziom merytoryczny, różni byli autorzy, ale mocodawca, w imieniu którego tworzono te teksty, pozostawał ten sam.
 
Po kilkudziesięciu latach, które minęły od tamtych wydarzeń, możemy odbyć fascynującą wędrówkę śladami tych pierwszych w Polsce informacji o Werwolfie. Na ile utrwalony w nich obraz jest zgodny z prawdą historyczną? Jakich paraleli używali pracownicy śląskich mediów? Jak wyglądały metody ówczesnej propagandy, kto za nią stał i czemu miała ona służyć? O tym właśnie jest najnowsza publikacja Macieja Bartkowa, autora książek: "Tajemnica Szybu Południowego" oraz "Werwolf na Górnym Śląsku".
 
 
Wydawnictwo TECHNOL, Kraków 2014
ISBN: 978-83-60762-52-3
FORMAT: 145x202
OPRAWA: broszurowa
STRON: 352





 
 
"Strażnicy IV Rzeszy"
 
 
Przez lata uznawano, że na Dolnym Śląsku po II wojnie światowej masowo dochodziło do aktów szpiegostwa, zabójstw oraz sabotażu. Sprawcami mieli być esesmani, członkowie Hitlerjugend, nazistowscy kurierzy oraz owiani tajemnicą strażnicy. Ich zadaniem było nie tylko pilnowanie skrytek, w których uciekający pod koniec wojny Niemcy ukrywali cenne depozyty z kosztownościami, dziełami sztuki i bronią. Jak nieraz podawała polska prasa, zasadniczym celem ostatnich strażników nazizmu było odrodzenie się IV Rzeszy.
Choć w dotychczasowej literaturze wielokrotnie wspominano o tego typu historiach, nikt dotąd nie dotarł do potwierdzających je dokumentów. Tymczasem w polskich archiwach zachowały się tysiące stron akt opisujących faktyczny przebieg operacji prowadzonych zaraz po wojnie na Dolnym Śląsku przez pohitlerowskie podziemie. Przetrwała też dokumentacja opisująca zawartość skrytek odnalezionych przez wrocławskie UB...
Strażnicy IV Rzeszy to książka oparta w całości na nigdy wcześniej niepublikowanych materiałach archiwalnych. Maciej Bartków bezkompromisowo rozprawia się w niej z wieloma mitami i legendami, jakie na temat działalności na Dolnym Śląsku słynnego Werwolfu utrwalono w dotychczasowej literaturze przedmiotu. Dzięki wieloletniej i mozolnej pracy autora owiana dotąd tajemnicą historia pohitlerowskiego podziemia na Ziemiach Odzyskanych została napisana na nowo.
 
 
Wydawnictwo TECHNOL, Kraków 2016
ISBN: 978-83-60762-59-2
FORMAT: 175x240
OPRAWA: twarda, szyta
STRON: 864




                                        "AKTA SKARBÓW"

Zagadki Gór Sowich, legenda „złotego pociągu” czy poszukiwania Bursztynowej Komnaty od dekad pobudzają wyobraźnię kolejnych historyków, badaczy i czytelników. W licznych zachowanych dokumentach archiwalnych, oprócz takich głośnych spraw „skarbowych”, odnaleźć można również informacje na temat szeregu innych pasjonujących historii, o których wcześniej pisano niewiele lub w ogóle je pomijano.

Ich tropem postanowił podążyć Maciej Bartków. Prowadząc wieloletnią kwerendę archiwalną, odnalazł dziesiątki zapomnianych przez dekady akt. Dotyczą one w równej mierze poszukiwań skarbów jak i prób wyjaśniania innych tajemnic z czasów II wojny światowej. Szesnaście spraw, jakie opisano w książce, przybliża między innymi tajemnicę zaginionej kolekcji dzieł sztuki Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu, zagadkę walizki pewnego francuskiego konsula, historię pierwszych fotografii wykonanych w obozie Gross-Rosen, losy kapo z obozu w „Riese” czy kradzież kabli z walimskich sztolni w Górach Sowich. Autor przedstawia też ciekawe fakty związane z poszukiwaniami Bursztynowej Komnaty czy historią skarbu Hansa Franka. To wszystko, zobrazowane szeregiem niepublikowanych wcześniej dokumentów i fotografii sprawia, że „Akta skarbów” to książka zdecydowanie warta uwagi.

 

FORMAT      

145×205

ILOŚĆ STRON         

288

OPRAWA     

miękka

ROK WYDANIA     

2020

SERIA

Zapomniana Historia

WYDAWCA

Wydawnictwo Technol


 


Książki do nabycia w dobrych księgarniach w Polsce lub na stronie internetowej wydawcy:






"KRYPTONIM MAKSYMILIAN"

Czy ta historia mogła potoczyć się inaczej? Kim by był i co robił o. Maksymilian Maria Kolbe, gdyby przeżył II wojnę światową? Czy odbudowałby potęgę Niepokalanowa? Czy komuniści pozwoliliby na rozwinięcie działalności poligraficznej, czy – szerzej – medialnej? Jak o. Maksymiliana potraktowałaby Polska Rzeczpospolita Ludowa? Czy w ogóle przeżyłby pierwsze lata „lubelskiej” Polski? Takie pytania stawiałem sobie kilka lat temu po lekturze krótkiego wpisu, jaki na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych zamieścił prof. Sławomir Cenckiewicz. W notce poświęconej śp. Franciszkowi Gajowniczkowi prof. Cenckiewicz napomknął o szykanach, jakie ze strony komunistów spotykały osobę, za którą o. Maksymilian Kolbe oddał życie.

Na pierwszy rzut oka wydaje się wręcz niewiarygodne, że byłego więźnia Auschwitz można było po wojnie potraktować inaczej niż jak bohatera. Niewiara ta jednak trwa tylko krótką chwilę. Pamiętamy przecież, jaki los spotkał w Polsce Ludowej innego więźnia Auschwitz, rotmistrza Witolda Pileckiego, zamordowanego w komunistycznych kazamatach, który do swojej ukochanej żony rzekł, iż Auschwitz przy tym, przez co przeszedł w czasie śledztwa prowadzonego przez Urząd Bezpieczeństwa, to była igraszka.

[…]

Z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić zatem można, że także o. Maksymilian stałby się wrogiem systemu i jak wielu innych, po ciężkim śledztwie spocząłby jako bezimienna ofiara w którymś z ubeckich dołów śmierci. Być może dzisiaj, po wielu latach, dzięki heroicznej postawie i tytanicznej pracy prof. Krzysztofa Szwagrzyka i jego ekipy moglibyśmy go zidentyfikować i pod nazwiskiem, z honorami, pochować.

Aby jednak się przekonać, jaka przyszłość czekałaby o. Maksymiliana Kolbego w PRL, nie musimy tworzyć alternatywnej rzeczywistości ani kolejnych dzieł w duchu tzw. historii niebyłej. Wystarczy sięgnąć do dokumentacji archiwalnej, jaka zachowała się po organach bezpieczeństwa państwa komunistycznego, oraz do niektórych mediów, które z pietyzmem przez cały okres PRL realizowały politykę zgodną z propagandową linią PPR i PZPR. Komuniści bowiem, oprócz walki z realnie istniejącymi postaciami, prowadzili także śmiertelny bój z pamięcią.

Autor

 

Wydawnictwo Ojców Franciszkanów w Niepokalanowie

stron: 340

oprawa: twarda

format: 13,5×21 cm

 

Książka do nabycia w księgarniach katolickich oraz w

 Wydawnictwie Ojców Franciszkanów 



"TAJNY ZAMEK NIEDZICA"


 

W 1946 roku nieznany nikomu dwudziestoośmioletni student Andrzej Benesz wykopał spod ostatniego stopnia prowadzącego do bramy zamku Dunajec w Niedzicy tajemnicze zawiniątko. Znajdowało się w nim inkaskie pismo węzełkowe – kipu, zawierające wskazówki dotarcia do olbrzymiego skarbu Inków.

Jakiś czas później wszyscy uczestnicy tych wydarzeń zginęli śmiercią tragiczną, co miało być wynikiem rzuconej na złoto klątwy inkaskich kapłanów. Śmierć ponieść mieli żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza, sołtys Niedzicy oraz kustosz zamku. Po latach w wypadku samochodowym zginął też sam Andrzej Benesz, będący już wówczas wicemarszałkiem Sejmu PRL. W tym tajemniczym wypadku niektórzy dopatrywali się wręcz zamachu na jego życie.

Tropem tajemnic niedzickiego zamku podążył Maciej Bartków. W trakcie wnikliwego śledztwa nie tylko dotarł do nowych świadków i dokumentów, ale ustalił również, jak cała historia o inkaskim skarbie przedstawiała się naprawdę.

Czy w Niedzicy faktycznie odnaleziono ślady pobytu Inków, w tym ostatniego potomka słynnego Tupaca Amaru? Co kryło się w archiwach polskich, czeskich i weneckich? Gdzie ukryto złoto? Czy klątwa inkaskich kapłanów zadziałała?

O tym właśnie jest ta książka.


FORMAT      

145×205

ILOŚĆ STRON         

408

OPRAWA     

miękka

ROK WYDANIA     

2021

SERIA

Zapomniana Historia

WYDAWCA

Wydawnictwo Technol





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz