Spokojna
i senna niedziela, 4 września 1960 roku chyliła się ku końcowi. Spoczywający
leniwie na fotelu Stanisław P. zarządca cmentarza parafialnego na ul. Spokojnej
w Bytomiu sięgnął po leżący nieopodal kolorowy tygodnik. Nie dane mu jednak
było przewertować go po raz kolejny, bowiem ciszę panującą w domu przerwał
głośny dźwięk dzwonka. „Kogo diabli nadali” pomyślał, podnosząc się niechętnie
z wygodnego fotela...
„Panie Stanisławie widzieliśmy złodziei”!,
„Złodzieje na cmentarzu”! – przekrzykiwało się wzajemnie kilku miejscowych
chłopaków. „A więc nie będzie to spokojny wieczór” pomyślał zarządca,
narzucając w biegu kurtkę i pędząc wraz z nastolatkami na powierzoną mu w
opiekę nekropolię. Wbiegając pędem w cmentarne alejki bacznie zlustrował będące
w zasięgu wzroku otoczenie. „Zwiali w kierunku Piekar” poinformowali go kolejni
chłopcy, którzy w tym czasie nadbiegli ze strony okolicznych pól okalających
cmentarz. Stanisław P. raz jeszcze rozejrzał się na wszystkie strony, szukając
dowodów złodziejskiej działalności cmentarnych hien. Niczego jednak nie
zauważył. Zadowolony z przepłoszenia złoczyńców i braku widocznych szkód,
zamknął cmentarną bramę i udał się do domu, uprzednio podziękowawszy chłopakom
za wykazaną czujność i obywatelską postawę. Niestety, o czym miał się przekonać
już wkrótce, obecność opryszków na rozbarskim cmentarzu miała jednak swoje
konsekwencje…
5 września 1960 roku, jak co dzień, stróż
cmentarny Robert B. swój dyżur rozpoczął od obchodu terenu cmentarza. Powiadomiony
o wczorajszej obecności na tym terenie nieproszonych gości był przygotowany na
to, że być może natknie się na ślad pozostały po ich działalności. Tak też się
stało, a to co ujrzał wprawiło go w szok i niedowierzanie. Z przerażeniem wpatrywał się w grób
Powstańców Śląskich zdemolowany wieczorem przez nieznanych jeszcze sprawców. O
swoim odkryciu niezwłocznie poinformował zarządcę cmentarza, a ten Milicję
Obywatelską, która natychmiast wszczęła śledztwo w tej sprawie nadając mu
kryptonim „Szakale”. Jeszcze tego samego dnia, funkcjonariusze MO dokonali
oględzin miejsca przestępstwa, sporządzając z czynności stosowny protokół. W
jego treści czytamy między innymi:
Pomnik i grób zbiorowy Powstańców Śląskich
poległych w 1921 roku znajduje się na cmentarzu parafialnym w Bytomiu przy ul.
Spokojnej. Cmentarz wokół jest ogrodzony płotem drewnianym o wysokości 2 m.,
przez który swobodnie można wejść do środka. Pomnik i wspólny grób Powstańców
Śląskich znajduje się w polu drugim cmentarza w samym rogu alejki od strony
ogródków działkowych. Spoczywa w nim 4 Powstańców. […] Na grobie od frontowego
krawężnika o 150 cm. Znajduje się cokół,
z którego NN sprawca oderwał tablicę i odrzucił poza grób. […] W odległości 150
cm. od pierwszego cokołu znajduje się
drugi cokół, który jest przewrócony w stronę frontu grobu wraz z tablicą z
napisem „Józef Włodarczyk, zginął 16 V 1921r.”. Między chodnikiem a prawym
krawężnikiem NN sprawca wyrwał siedem krzaków astr i wyrzucił je na środek
alejki przebiegającej przed frontem grobu. Z lewej strony grobu w tych samych odstępach
i o tych samych wymiarach znajdują się dwa cokoły i z pierwszego od frontu
grobu NN sprawca oderwał tablicę z nazwiskiem powstańca, wyrzucił ją na alejkę
naprzeciw frontu grobu. Drugi cokół jest przewrócony i leży w kierunku alejki.
Oprócz powyżej opisanych sprawcy dopuścili
się jeszcze zniszczenia wieńca, jaki znajdował się na grobie, między innymi
wyrywając z niego biało czerwoną szarfę i szarfę z napisem „Braciom Powstańcom
poległym w 1921 roku”. Na podstawie przeprowadzonych oględzin stwierdzono, iż
przestępcy dostali się na teren cmentarza przez płot z lewej strony grobu. Nie
pozostawało zatem nic innego jak rozpocząć ich poszukiwanie.
Karta tytułowa albumu zdjęć z oględzin zniszczeń grobu [za: Archiwum IPN w Katowicach] |
Co oczywiste, w pierwszej kolejności
bytomscy milicjanci postanowili przesłuchać zarządcę i stróża cmentarnego, oraz
chłopców będących świadkami zdarzenia. O ile dwaj pierwsi nie wnieśli do sprawy
niczego nowego, to zeznania chłopaków okazały się dla śledztwa przełomowe. W
trakcie przesłuchania młodzi ludzie oświadczyli, iż w dniu 4 września wracając
wieczorem z zabawy w piaskowni, zauważyli siedzącego na przebiegających obok cmentarza torach
kolejowych około trzydziestoletniego mężczyznę, ubranego w skromny czarny
garnitur. Porozumiewał się on za pomocą gwizdka i dziwnej gestykulacji z
drugim, siedzącym kilkadziesiąt metrów dalej, starszym od siebie kolegą. Po
chwili obydwaj udali się w kierunku cmentarza, gdzie jeden z nich przeskoczył
przez płot, a drugi wszedł do środka przez dziurę w ogrodzeniu. Wtedy to
właśnie część chłopców pobiegła powiadomić zarządcę cmentarza, a część
pozostała na miejscu. Gdy dostrzegli nadbiegających po chwili Stanisława P. i
swoich kolegów, zaczęli krzyczeć „Złodzieje! Złodzieje!”. Wówczas przebywający
na cmentarzu mężczyźni przeskoczyli przez płot i uciekli w kierunku Piekar
Śląskich. Jedni z rozpytywanych chłopców oświadczyli, iż osobnika w ciemnym
garniturze widywali już w Bytomiu obok kościoła świętego Jacka, drudzy zaś
twierdzili, że jest on podobny do jednego z członków orkiestry grającej w
świetlicy kopalni ”Rozbark”, mieszczącej się niedaleko cmentarza przy ulicy
Alojzjanów. Jeden z chłopców wskazał na uderzające podobieństwo mężczyzny
siedzącego na torach do niejakiego Leonarda P., zamieszkałego do niedawna w
Bytomiu przy ulicy Witczaka. Tym tropem poszli bytomscy śledczy.
W wyniku przeprowadzonych czynności operacyjnych,
polegających między innymi na obserwacji podejrzanego i wielu rozmowach z
mieszkańcami Rozbarku już wkrótce zebrano mocne poszlaki wskazujące na to, iż
to właśnie on był jednym ze sprawców zniszczenia grobu Powstańców Śląskich. 3
października 1960 roku Leonard P. zostaje aresztowany.
30 letni spawacz, z pochodzenia Niemiec, już
w czasie pierwszego przesłuchania przyznaje się do winy. Jak wyjaśnia,
przestępstwa dokonał wraz ze swoim bratem Józefem, stwierdzając jednocześnie, iż
do jego popełnienie namówił go właśnie on. Dodał, iż obydwaj byli wówczas pod
wpływem alkoholu. Wcześniej spożyli bowiem pół litra wódki, piwo i wina
owocowe. Milicyjni dochodzeniowcy podejmują decyzję o natychmiastowym
zatrzymaniu brata Leonarda P. – Józefa. Ten, po przewiezieniu na komendę, także
przyznaje się do winy i w dniu 4 października 1960 roku wyjaśnia:
„Ja osobiście czuję wrogość do Powstańców
Śląskich z tego powodu, że nie są to ludzie stali a pół są Niemcami, a pół Polakami i jaki rząd
w danym czasie nastaje, to oni idą na jego rękę. W związku z tym postanowiłem zdemolować
wspomniany grób-pomnik i powiedziałem o tym bratu, który z początku nie wyrażał
zgody, było mu nieprzyjemnie, lecz zgodził się na moją propozycję i ja urwałem
z pomnika wieniec i szarfę i wyrzuciłem go na pole przez płot cmentarza. Więcej
nic nie robiliśmy ponieważ byli jeszcze ludzie i mogli nas widzieć, więc
poszliśmy dalej na cmentarz. Dokładnie już dziś nie pamiętam czy wychodziliśmy z cmentarza czy nie, w każdym bądź razie
ponownie znaleźliśmy się na cmentarzu wspólnie z bratem Leonardem przed
wieczorem, gdy nikogo już nie było na cmentarzu i tym razem ponownie
przyszliśmy do wspomnianego grobu, gdzie poodrywaliśmy płyty z nazwiskami
powstańców oraz powywracaliśmy fundamenty, na których były wspomniane płyty.
Ponadto obaj powyrywaliśmy kwiaty z grobu, które wyrzuciliśmy na chodnik
alejki. Tablice z nazwiskami dwóch powstańców odnieśliśmy dalej od grobu
pomnika. Zaznaczam, że ja demolowałem pomnik od lewej strony, a brat od prawej.
Po zdemolowaniu zbiegliśmy z cmentarza przez dziurę w płocie, w którym oderwaliśmy
deski i zbiegliśmy, a uciekaliśmy polem w kierunku Piekar koło ogródków
działkowych. (…) Zaznaczam, że w dniu 4 września 1960 roku ubrany byłem w jasne
spodnie i samodziałową marynarkę koloru jasnego, a brat ubrany był w granatowy
garnitur w białe paski”.
Po przyznaniu się do winy przez obydwu
zatrzymanych, sprawę uznano za rozwiązaną. Już wkrótce, w pierwszych dniach stycznia
1961 roku, tymczasowo aresztowani bracia P. stanęli przed Sądem, który skazał
ich na kary: Leonarda - 2,5 lat więzienia, a Józefa na 3,5 roku więzienia.
Zdjęcia zniszczonego grobu [za: Archiwum IPN w Katowicach] |
O który cmentarz chodzi? Ul spokojna obecnie jest na stroszku, a tam nie ma cmentarza...
OdpowiedzUsuń